Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

24 lipca 2016 r.
13:00

„Za Bugiem”: Film o tragicznych dziejach polsko-ukraińskich

47 3 A A
Na zdjęciu z lewej bracia Tadeusz i Stach Buczko. Z prawej Aleksandra Rydzkowska
Na zdjęciu z lewej bracia Tadeusz i Stach Buczko. Z prawej Aleksandra Rydzkowska

„Współżycie na co dzień z Ukraińcami dawało poczucie, że Polacy to jakby lepszy gatunek. Ale to tylko takie odczucie, bez żadnego znaczenia, bo i tak na co dzień bawiliśmy się wspólnie i wspólnie przedrzeźnialiśmy Żydów” - pisze w swoich pamiętnikach Aldona Rybarska, z domu Buszko, która dzieciństwo spędziła w Siedliskach na terenach dzisiejszej Zachodniej Ukrainy. Relacje rodziny, która w 1944 roku ratowała się ucieczką i osiadła w Hrubieszowie oraz na Ziemiach Odzyskanych zostaną wykorzystane w filmie dokumentalnym „Za Bugiem”. Zdjęcia rozpoczynają się w sierpniu.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować


Film dokumentalny o tragicznych relacjach polsko-ukraińskich w czasie wojny nakręci Aleksandra Rydzkowska, studentka kierunku filmowego na Akademii Sztuki w Mediolanie. Pracować będzie z międzynarodową grupą, w skład której oprócz Polaków wchodzą także Ukrainiec, Hindus i Włoch.

- Historię rodziny poznałam z opowieści krewnych i pamiętników babci Aldony. Byłam poruszona tym, że mimo wielu okropieństw, których była świadkiem, nigdy nie opowiedziała się po żadnej stronie i nigdy nie krytykowała Ukraińców jako narodu. Nie obarczała ich winą za swoje nieszczęścia - podkreśla Aleksandra Rydzkowska. - Według mnie tak tragicznych wydarzeń nie można oceniać w perspektywie „dobry” lub „zły”. O tym będzie ten film.

Wieś z dala od wojny
„Nasza wieś leżała daleko od głównej drogi, daleko od miasta, nawet do gminy nie było blisko, więc wojnę tylko poznawaliśmy głównie ze słyszenia. Gdzieś tam strzelano, gdzieś tam wybuchały bomby, przeleciały samoloty...” - pisze w swoich pamiętnikach Aldona Rybarska. „Przyszła nowa władza, zaczęły się nowe porządki. (…) Z naszej wioski tylko jedna rodzina została wywieziona na Sybir, ale kilku właścicieli bogatszych gospodarstw, ładniejszych domów „rozkułaczono”. Kazano im się wynosić, bo inni „mają prawo” do ich majątku. Tak się stało z jednym naszym sąsiadem, kuzynem taty. W jego domu zorganizowano świetlicę wiejską, zwołano młodzież i zaczęto organizować jakieś imprezy, żeby przekonać mieszkańców, jaka wspaniała jest ta nowa władza, jaki wyrozumiały i kochany jest nasz wódz Józef Stalin. Tata swoje tablice „Sołtys” schował pod podłogę...”

Wszyscy mieszkańcy wioski byli dwujęzyczni. Rozmawiali po polsku i ukraińsku. Przed 1939 rokiem w szkole i przedszkolu wszystkich obowiązywała nauka języka polskiego, ale od roku szkolnego 40/41 w szkole można było rozmawiać tylko po ukraińsku. Dodatkowym językiem był rosyjski.

„Nauczyciel, starszy wiekiem, był bardzo surowy i wymagający. Wygrażał się polskim dzieciom, że za mówienie w swoim języku będą surowe kary. Nie tylko w szkole nie wolno mówić po polsku, w domu też. Mówił, że jak się dowiedzą, że rozmawiamy w polskim języku, to grozi nam wywózka na Sybir” - czytamy w relacji.

Sąsiedzi
We wsi na stałe mieszkały dwie rodziny żydowskie. Stanowiły bardziej odizolowane, hermetyczne środowisko. Na lato przyjeżdżali też inni Żydzi. Jedni się „wczasowali”, a inni, biedniejsi zrywali jabłka, gruszki, śliwki, które suszyli potem w zbudowanej w sadzie małej suszarni i sprzedawali zimą w mieście.

„Żydzi byli trochę dla nas, dzieci, odrębną kategorią ludzi. (...) Sposób zachowania się Żydów, sposób mówienia był inny od naszego i śmieszył nas. W sobotę odbywali swoje modły, a my pod oknami hałasowaliśmy i przedrzeźnialiśmy ich” - wspomina Aldona Rybarska. „Mój tata tłumaczył, że tak nie wolno robić, „oni modlą się po swojemu, a my po swojemu”

Wioska była raczej bogata. Chociaż na Ukrainie jakoś tak było, że to Polacy byli na ogół bogatsi i zatrudniali Ukraińców. Nie była to jednak reguła.

„W rezultacie takich różnic wielu biednych Ukraińców szczerze popierało jednak władze komunistyczne i pomagało prześladować, rozkułaczać i wysyłać na Sybir co bogatszych Polaków. Naszej rodziny początkowo prześladowanie nie objęło, bo tak naprawdę nie byliśmy bogaci” - przyznaje.

Polacy w niedziele i święta szli do Bielina, gdzie stał kościół katolicki. Ukraińcy zaś szli do Puzowa, gdzie była cerkiew prawosławna. Mieszane małżeństwa nie należały do rzadkości. Do ustalenia była kwestia, w której świątyni odbędzie się ślub. W zależności od tego wychowywano i chrzczono potem dzieci.

Widmo Sybiru
Ojciec Aldony, Bazyli Buszko, był w 1941 roku brygadzistą polowym w kołchozie. Kiedy jednak zaczęło dziać się źle, bo okazało się, że do podziału nie było wiele, a chętnych do pracy jeszcze mniej, zaczęto szukać winnych.

„Przypomniano sobie, że ojciec jest kułakiem, a jego matka wywodzi się z jeszcze bogatszych obszarników. (…) W ten sposób zawisło nad nami widmo Sybiru. Nawet został już wyznaczony termin. Kilka dni żyliśmy w potwornym strachu. Nagle jednak rozległy się huki, nadleciały samoloty, z daleka słychać było strzały i okazało się, że jesteśmy już pod inną władzą. Okupacja sowiecka zniknęła, a w jej miejsce pojawiła się okupacja niemiecka. W ludzi, a w nas w szczególności, wstąpiła wielka radość, wielka ulga. Nie ma już przymusu kołchozowego życia. Nie ma groźby Sybiru!” - pisała Rybarska.
Radość była jednak przedwczesna. W domu robiło się coraz głodniej, bo wszystko trzeba było oddawać Niemcom. Nie odbierali tylko gryki i to ona stanowiła podstawę wyżywienia.

„W domu zawsze do dyspozycji była wódka własnego wyrobu i suszone liście tytoniu. Te brat wymieniał na męskie części garderoby i tym sposobem sprowadził na całą rodzinę tyfus plamisty. Najpierw zachorował brat i tato, a potem po kolei wszyscy prawie domownicy. Nie chorowała tylko mama i dwuletnia Mila” - pisze Aldona, która sama trafiła do szpitala powiatowego we Włodzimierzu. „Niektórzy chorzy dostają jakichś napadów: wstają z łóżka, w amoku biegają po korytarzu, niekiedy mężczyźni bez dolnej bielizny. Pielęgniarki zarzucają im koc na głowę i siłą ściągają do sali, do łóżka. Z naszej rodziny wszyscy przeżyli”.

Dwie srogie zimy
Choroba była jednak wybawieniem. Przy wjeździe do zagrody Buszków Niemcy przybili tablicę z dwujęzycznym napisem „tyfus plamisty”. Po epidemii nie groziły im już niemieckie kontrole. Bezpieczniejsze były nawet żydowskie dzieci, które chroniły się w ich stodole.

„Było to rodzeństwo: chłopiec 16 lat i dziewczynka - 14. Całe dwie zimy, i to srogie zimy, te dzieci chowały się w naszej stodole. Wieczorem, kiedy było ciemno, pukały do okna i przez okno otrzymywały coś do jedzenia. Sami cierpieliśmy niedostatek jedzenia, bo wszystko trzeba było Niemcom oddać, ale tym żydowskim dzieciom zawsze coś się znalazło” - wspomina kobieta. „Te dzieci żydowskie uniknęły pogromu żydowskiego jaki zgotowali im Niemcy i Ukraińcy. Rodzeństwo i rodzice zginęli w jakimś obozie. Ci dwoje w naszej stodole dotrwały do roku 1944, kiedy wojska polsko-sowieckie wyzwoliły te tereny. Jankiel znalazł się po wojnie w Związku Radzieckim, a Ryfka w Stanach Zjednoczonych. I dlatego moja mama, a potem najstarsza siostra, otrzymały medal Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata”.

Strzał i krzyk
Aldona Rybarska wspomina, że Niemcy rozpoczęli politykę wykorzystywania Polaków i Ukraińców aby sprowokować samozagładę. W niektórych większych miejscowościach powstały placówki policyjne, w których do pracy werbowano Ukraińców pracujących pod dowództwem niemieckim.

„Nieporozumienia już narastały, bo Ukraińcy, pełniąc rolę niemieckich sługusów uczestniczyli w pacyfikacjach, aresztowaniach, zabieraniu produktów z gospodarstw dla Niemców (...) Po jakimś czasie ukraińscy policjanci opuścili posterunek, zabrali broń i poszli do lasu by samodzielnie szukać zemsty na Polakach. Niemieccy okupanci zwerbowali więc do powołanych placówek polskich młodych mężczyzn żeby bronić ich przed ukraińskimi partyzantami. Zaczęły się więc porachunki, czasami wręcz regularne bitwy. Uzbrojeni partyzanci ukraińscy napadali na polskie wioski i wybijali Polaków co do nogi, od starca do dziecka! Zabudowania palono”.

Pewnego dnia Rybarska zrywając maliny przy płocie sąsiada usłyszała strzał i krzyk.

„Byliśmy w panicznym strachu. Każda noc przeżyta to zwycięstwo. Mama zainicjowała specjalne rodzinne nabożeństwo do Matki Boskiej o ratunek, o opiekę. W ciągu pięciu czy siedmiu dni cała rodzina gromadziła się w pokoju i odmawialiśmy „Pod Twoją obronę”. Przed jedną nocą, jakaś dziewczyna od sąsiadów Ukraińców uprzedziła niektórych sąsiadów, że coś się szykuje. Wszystkie polskie domy w nocy były puste, ludzie spali w stodołach, na polu, w piwnicach - gdzie kto mógł. My też na te noc schowaliśmy się w piwnicy magazynu. Przeżyliśmy jeszcze jedną noc, ale dłużej nie można było ryzykować. Trzeba było znaleźć bezpieczne miejsce, gdzie ukraińscy bandyci nie mają wstępu. Załadowano na wóz dzieci, trochę niezbędnych rzeczy, zabraliśmy krowę i udaliśmy się do miasta, do Włodzimierza”.

Strach
Najmłodsze dzieci pozostawały wtedy pod opieką 12-letniej Aldony, a rodzice i starsze rodzeństwo wyjeżdżali na pola.

„W dzień pracowali na polu, a na noc zbierali się w jednym pomieszczeniu, wystawiali wartę na wypadek niebezpieczeństwa i tak spędzali czas. Zdawałam sobie sprawę z tego, że każdej nocy mogą zostać zamordowani i ja zostanę sama z dziećmi. Bałam się. W nocy z tego kierunku, w którym byli rodzice dochodziły krzyki mordowanych, tam snuły się łuny płonących wsi. Boże, jak ja się bałam, że rodzice mogą nie wrócić...” - wspomina Aldona Rybarska. „Często brałam wszystkie dzieci i wychodziłam z nimi za wioskę na drogę, by oczekiwać powrotu rodziców. Robiło się ciemno, jak wracaliśmy sami. Jurek miał dwa latka, ale już chodził. Mila 3 lata, ale ją musiałam dźwigać na rękach, bo ona miała krzywicę i długo nie chodziła. Pozostałe dzieci trzymały mnie za ręce lub za sukienkę. Ludzie, patrząc na naszą gromadkę, odwracali głowy”.

Po mowie widać, że jest Ukrainką
W Palmową Niedzielę 1944 roku 12-latka z ojcem jedzie po sprawunki do Bielina. Razem z nimi podróżują dwaj polscy policjanci wykorzystując podwózkę. Uzbrojeni. Podpici. Kiedy widzą nadchodzącą z naprzeciwka kobietę każą się zatrzymać. Żądają dokumentów. Kobieta ich nie ma, ale przysięga, że jest Polką. Nie wierzą. Twierdzą, że „po mowie widać, że jest Ukrainką”. Kobieta prosi żeby zabrać ją do Bielina, gdzie jej znajomi zaświadczą kim jest.

„Pijani, uzbrojeni faceci nie dają się przekonać i wskazują na to, że zamierzają kobietę zabić, bo jest Ukrainką. Obydwaj pastwią się nad kobietą. Uderzają kolbą w głowę, zaczyna lecieć krew. Ale nikt z pozostałych osób nie ma odwagi zwrócić facetom uwagi, że nie powinni tego robić. Nie mają żadnych podstaw poza sposobem mówienia. Na wschodzie wielu Polaków mówi akcentem zbliżonym do ukraińskiego” - relacjonuje.

Ostatecznie wiozą ją do miasteczka. Zakrwawiona kobieta woła po nazwisku mieszkańców, żeby wyszli i zaświadczyli, że nie jest Ukrainką. Nikt nie wychodzi.

„Ludzie się wystraszyli i z przeciwnej strony uciekli z domu. Kobieta, widząc że nikt nie wychodzi, zeskoczyła z sań i pobiegła do domu. Okazało się, że tam nikogo nie ma. Facet pobiegł za nią i strzelił dwukrotnie. Wyszedł zadowolony i każe się wieźć dalej. Ale po chwili znów dopadł pod płotem jakiegoś człowieka i chce go zabić, bo on pewnie jest Ukraińcem. W międzyczasie ktoś zawiadomił sztab czy dowództwo jednostki. Natychmiast zjawili się uzbrojenie żandarmi, skuli faceta i kazali tacie wieźć do zaimprowizowanego więzienia w jakimś chlewiku. Wracając widzimy, że wynoszą umierającą kobietę z domu, w którym usiłowała się ukryć i księdza przy niej. Ten, który tak narozrabiał i zabił niewinną kobietę został zdegradowany, pozbawiony broni i całymi dniami kręcił korbą, pod którą palił się ogień a w beczce prażyło się ziarno na zbożową kawę dla wojska. Często zdarzało mi się przechodzić koło tego miejsca i widzieć go przy tej czynności. Zawsze czułam ucisk w sercu, gdy go widziałam”.

Wiosna 1944
„Całe, pewnie 20-tysięczne miasto powiatowe, w którym skryło się drugie tyle ludności wiejskiej szukające schronienia przed rzezią ukraińską ucieka w stronę Uściługu, miejscowości położonej nad samym Bugiem. Wojsko niemieckie z przodu, wojsko niemieckie z tyłu. (…). W Uściługu korek. Tłok niesamowity. Ludność i pojazdy mają się przemieścić na poboczu drogi aby przepuścić pojazdy wojskowe. Posuwamy się powoli, nadchodzi ciemna noc ale trzeba się przemieszczać dalej. Przeprawa przez Bug. W tłumie wygnańców (nie uchodźców, bo przecież zostaliśmy wygnani przez Niemców z miasta) jest spora ilość ludności miejskiej poruszającej się konnymi wozami, do których przywiązane są krowy. Krowa w tych warunkach to był skarb. Zawsze można było nadoić mleka i nagotować jakichś zacierek czy innej kaszy aby nakarmić dzieci. Po przeprawie przez Bug udało się nam wymknąć spod obstawy wojskowej i skryć się w jakiejś wiosce”.

Rodzina Buszko przeżyła wojnę. Niektórzy jej członkowie zostali w Hrubieszowie. Inni trafili w okolice Głogowa i Szczecina. Aldona Buszko po wojnie trafiła do sierocińca. Po ukończeniu szkół poznała swojego przyszłego męża, absolwenta filozofii na KUL.

FILM
W filmie „Za Bugiem” wstąpi rodzina Rydzkowskiej, a także Ukraińcy pochodzący z regionu lwowskiego, którzy także przeżyli II wojnę światową. Zdjęcia rozpoczną się w sierpniu. Żeby udało się go zrealizować potrzebna jest jednak pomoc finansowa, m.in. na wypożyczenie sprzętu filmowego, a przede wszystkim na podróż na wschód. Zbiórka internetowa potrwa do 8 sierpnia. Informacje o tym, jak wspomóc produkcję filmu znajdują się na jego oficjalnej stronie internetowej zabugiem.pl (w zakładce wesprzyj nas)

Pozostałe informacje

Nie zaśpij z wnioskiem o 800 plus
Dzień Wschodzi
film

Nie zaśpij z wnioskiem o 800 plus

Dzisiaj jest ostatni dzień, aby zdążyć, złożyć wniosek o świadczenie wychowawcze, popularnie nazywane "800 plus". Jest ono wypłacane w konkretnych okresach, od czerwca do maja kolejnego roku.

Przed wyjazdem za granicę wyrób tę kartę. Ona pozwala na darmowe leczenie

Przed wyjazdem za granicę wyrób tę kartę. Ona pozwala na darmowe leczenie

Przed wyjazdem za granicę, np. na majówkę warto mieć przy sobie Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego. Potwierdza ona prawo do bezpłatnego leczenia w krajach UE oraz EFTA.

Wisła Puławy najlepszym klubem z województwa lubelskiego podczas mistrzostw Polski do 20 lat

Wisła Puławy najlepszym klubem z województwa lubelskiego podczas mistrzostw Polski do 20 lat

Puławianie wrócili z Zamościa 12 medalami: 10 srebrnymi i dwoma brązowymi.

Lewica odkryła karty. Lista kandydatów do Europarlamentu

Lewica odkryła karty. Lista kandydatów do Europarlamentu

O tym, że Agata Fisz będzie liderem listy Lewicy do Parlamentu Europejskiego w województwie lubelskim, informowaliśmy już w ubiegłym tygodniu. Znamy też nazwiska wszystkich kandydatów, którzy walczyć będą nie tyle o wyjazd do Brukseli, bo na Lubelszczyźnie to ugrupowanie nie ma szans na mandat, ale o to by zdobyć jak najwięcej głosów i pomóc przekroczyć w kraju próg wyborczy.

Closterkeller w Zgrzycie
4 maja 2024, 20:00

Closterkeller w Zgrzycie

Prekursorzy rocka gotyckiego w Polsce zagrają 4 maja w lubelskiej Fabryce Kultury Zgrzyt jubileuszowy koncert z okazji 25-lecia wydania płyty „Graphite”. Closterkeller zagra w całości ten album oraz przypomni najlepsze utwory z płyty „Aurum”, która obchodzi jubileusz 15-lecia.

Majówka 2024. W Krasnobrodzie będzie sporo imprez
1 maja 2024, 14:00

Majówka 2024. W Krasnobrodzie będzie sporo imprez

Rajd rowerowy, zawody wędkarskie, konkursy, zlot starych samochodów i motocykli, a także wiele najróżniejszych koncertów i patriotyczne uroczystości. Program tegorocznej, organizowanej już po raz XIX Majówki Roztoczańskiej w Krasnobrodzie jest zapełniony wydarzeniami. Potrwają od 1 do 5 maja.

Niepełnosprawny nastolatek z Zamościa w kadrze narodowej. Pojedzie na paraolimpiadę?

Niepełnosprawny nastolatek z Zamościa w kadrze narodowej. Pojedzie na paraolimpiadę?

Ma dopiero 17 lat, a osiąga wyniki jak seniorska światowa czołówka. Niepełnosprawny sportowiec z Zamościa właśnie pobił swój życiowy rekord i został powołany do kadry narodowej.

Prof. Piotrowski na czele lubelskiej listy Konfederacji do Parlamentu Europejskiego. Kto jeszcze wystartuje w wyborach?

Prof. Piotrowski na czele lubelskiej listy Konfederacji do Parlamentu Europejskiego. Kto jeszcze wystartuje w wyborach?

Znamy nazwiska kandydatów, którzy w województwie lubelskim z ramienia Konfederacji wystartują w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Liderem listy - o czym było wiadomo od dawna – jest prof. Mirosław Piotrowski, który w Europarlamencie spędził aż trzy kadencje (2004–2019). Wśród kandydatów są m.in. przedstawiciele protestujących rolników i przewoźników.

Wygrana nie dała im radości. Azoty Puławy bez głównego sponsora

Wygrana nie dała im radości. Azoty Puławy bez głównego sponsora

Azoty Puławy kończą sezon 2023/2024 na piątym miejscu. W ostatnim meczu w tegorocznej kampanii puławianie pokonali u siebie Energię MKS Kalisz. Niestety kilkadziesiąt minut po meczu kibice puławskich szczypiornistów otrzymali fatalne wieści

Zasnęła i uderzyła w zaparkowane auto

Zasnęła i uderzyła w zaparkowane auto

38-latka najprawdopodobniej zasnęła za kierownicą, po czym zjechała ze swojego pasa i uderzyła w Volkswagena. Dwie osoby trafiły do szpitala.

Motor Lublin ponownie w strefie barażowej po wyjazdowej wygranej w Opolu

Motor Lublin ponownie w strefie barażowej po wyjazdowej wygranej w Opolu

Motor Lublin z bardzo ważnym zwycięstwem. Drużyna dowodzona przez trenera Mateusza Stolarskiego wygrała na wyjeździe z Odrą Opole, a losy spotkania rozstrzygnęły się w zasadzie ciągu dwóch minut

Kamiński i Saryusz-Wolski na czele listy kandydatów PiS do Europarlamentu w Lubelskiem. Co z Czarnkiem?

Kamiński i Saryusz-Wolski na czele listy kandydatów PiS do Europarlamentu w Lubelskiem. Co z Czarnkiem?

Znamy kandydatów Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do Parlamentu Europejskiego w okręgu nr 8, obejmującym województwo lubelskie. Listę otworzy Mariusz Kamiński, były poseł i szef CBA skazany prawomocnym wyrokiem w tzw. aferze gruntowej i ułaskawiony przez prezydenta Andrzeja Dudę. Drugie miejsce, dające ogromne szanse na znalezienie się w Brukseli otrzymał obecny europoseł PiS Jacek Saryusz-Wolski. Kolejne cztery lokaty przypadły lubelskim parlamentarzystom PiS. Czy jest wśród nich Przemysław Czarnek, były minister i szef partyjnych struktur w województwie?

Majówka w Terespolu
3 maja 2024, 11:00

Majówka w Terespolu

Dwa dni będzie trwała tegoroczna majówka w Terespolu (3-4 maja). Będzie patriotycznie, sportowo oraz rozrywkowo.

Królestwo dzikich pszczół. W tym mieście te owady dostaną specjalne przywileje
Łuków

Królestwo dzikich pszczół. W tym mieście te owady dostaną specjalne przywileje

Dzikie pszczoły z Łukowa będą uprzywilejowane. Kilkuletnie badania naukowców dają podstawę do tego, by na opuszczonej strzelnicy stworzyć użytek ekologiczny. Właśnie z myślą o tych owadach.

XIX Majówka Roztoczańska
1 maja 2024, 12:00

XIX Majówka Roztoczańska

Prezentacja starych samochodów oraz motocykli, piknik kulinarny oraz koncerty, to tylko niektóre atrakcje XIX Majówki Roztoczańskiej, która odbędzie się w dniach 1-5 maja w Krasnobrodzie.

ALARM24

Widzisz wypadek? Jesteś świadkiem niecodziennego zdarzenia?
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

Kliknij i dodaj swojego newsa!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium